sobota, 23 marca 2013

MAKE UP favorites!



Kiedyś bardzo lubiłam testować nowe kosmetyki i sporo ich kupowałam. Moja toaletka uginała się pod ciężarem cieni, pudrów, błyszczyków, kredek itd. Stawiałam na ilość a nie na jakość (w efekcie czego część kosmetyków leżała i czekała na swoją kolej psując się). Od jakiegoś czasu staram się ograniczać i nie robię już tak często jak kiedyś zakupów kosmetycznych. Mój makijaż dzienny jest w zasadzie zawsze taki sam. Na okrągło używam tych samych produktów, które w mojej ocenie są rewelacyjne. Być może ma to związek z tym, że znalazłam swój kosmetyczny niezbędnik, który mnie nie uczula i jest mega wydajny. Niektóre z kosmetyków tu polecanych są nieco droższe a niektóre zupełnie tanie (za przysłowiowych parę groszy). 

Lista mojego "make-up'owego niezbędnika" nie jest wcale długa.

  • Podkład Revlon PhotoReady (odcień 003 Shell)
  • korektor w sztyfcie Essence Cover Stick (odcień 01 matt sand)
  • róż do policzków NARS (odcień orgasm)
  • rozświetlacz w płynie Benefit - High Beam
  • paleta cieni do powiek Urban Decay NAKED
  • tusz do rzęs eXtra lash mascara (odcień black)
  • liquid eyeliner Essence (odcień black)
  • masełko do ust Revlon Colorburst (odcień Creamsicle)



























Podkład Revlon PhotoReady

Ileż ja się naszukałam idealnego podkładu. Próbowałam chyba wszystkich rodzajów - w płynie, kamieniu, musie... Były Maybelline, Loreal, Essence, Yoko i żaden, słownie żaden nie był nawet bliski ideału. Same zapewne wiecie ile trudu wymaga znalezienie podkładu, który ma idealny odcień, nie uwidacznia suchych skórek, po którym nie świecimy się jak żarówka a ładnie matuje. Kupując podkłady zazwyczaj kieruję się rodzajem cery, do jakiej jest przeznaczony i recenzjami (lubię najpierw poczytać o właściwościach, kryciu, dodatkowych plusach i minusach). Ten podkład kupiłam przypadkowo, pierwotnie miał to być Color Stay. Wybrałam odcień 003 Shell - jest jasny, z odrobiną powiedziałabym żółtego, oliwkowego odcienia. Na pewno nie jest to różowy odcień. Ma bardzo fajne i praktyczne opakowanie z pompką, łatwo się nakłada. Ja do jego rozprowadzenia nie używam pędzli tylko palców i  takie rozwiązanie mi najbardziej pasuje. Jedna pompka wystarcza na pokrycie całej twarzy. Odcień Shell idealnie pasuje do mojej cery, jeszcze nigdy nie znalazłam podkładu o identycznym odcieniu - a tu proszę! Ma średnie krycie, nie jest bardzo ciężki. Moją cerę bardzo dobrze matuje na ok 4-5 godzin, później wiadomo, wymaga poprawek (używam wtedy bibułek matujących). Nie używam natomiast pudru do utrwalenia podkładu. Co do dodatkowych właściwości, podkład jak sama nazwa wskazuje - PhotoReady może być wykorzystywany do zdjęć w sztucznym oświetleniu. Wtedy bardzo fajnie się prezentuje, zawiera małe mikrodrobinki (nie mylić z drobinkami błyszczącymi ani brokatem), które nie są widoczne gołym okiem ale mają za zadanie odbijać promienie słoneczne i rozświetlać naszą twarz. Moim zdaniem produkt godny polecenia. 
Cena: ok 70zł np w Super-pharm lub ok. 30zł na allegro
Dostępność: Super-Pharm, allegro, drogerie kosmetyczne sprzedające produkty Revlon




Korektor w sztyfcie Essence Cover Stick

Mój ulubiony od niepamiętnych czasów. Zdradziłam go może ze dwa razy i zawsze pożałowałam. Kolor idealnie dopasowany (używam najjaśniejszego odcienia - 01 Matt Sand), starcza na bardzo długo i łatwo się rozprowadza. Aplikacja jest przyjemna, bez względu na to czy nakładamy go palcem, pędzelkiem czy prosto z opakowania. Czasami oprócz tego korektora używam jeszcze L'Oreal Touch Magique w płynie do zatuszowania cieni pod oczami czy rozświetlenia skóry wokół nosa. Ale to korektor z Essence gości u mnie zawsze w kosmetyczce i codziennie rano jest eksploatowany.
Cena: ok 9zł 
Dostępność: Drogerie Natura




Róż do policzków NARS

Kiedyś naczytałam się sporo o kultowym i legendarnym różu do policzków NARS w odcieniu Orgasm. Nazwa bardzo oryginalna, tak jak i sam odcień. Mnie przypomina on kolor różany (zgaszony róż) z domieszką złotego pyłu, który opalizuje na delikatny brzoskwiniowy odcień. Połączenie jest niezwykłe, wielowymiarowe, przypomina nieco odcień "Coralista" z Benefitowych pudełeczek. Fantastycznie prezentuje się na policzkach. Jest półtransparentny, nadaje lekkiego różowego rumieńca ze złotą poświatą w słońcu. Pasuje zarówno na dzień jak i na wieczór. A do tego, jest bardzo wydajny. Kupiłam go prawie dwa lata temu, używam codziennie a zużycie nie osiągnęło nawet 1/4 (stan widoczny na zdjęciu). W małym, czarnym i solidnym pudełeczku z lusterkiem. Jedyny minus jaki można mu przypisać to cena.
Cena: ok 120-140zł  (ja płaciłam 27$)
Dostępność: Sephora, Douglas, allegro, internetowe drogerie





Rozświetlacz w płynie Benefit - High Beam

Gdy nie używam różu NARS sięgam po ten rozświetlacz. Dostałam go w prezencie od koleżanki i od tego czasu stał się moim ulubieńcem. Jest to rozświetlacz w odcieniu różowo-srebrnym, pozostawia na skórze "mroźną" perłową poświatę. Jest kosmetykiem wielozadaniowym - możemy nim rozświetlić skronie, kości policzkowe, nos (optycznie wydłuża), łuk brwiowy lub kąciki oczu. Jest bezzapachowy, konsytencja płynna, lekko klejąca. Bardzo szybko wchłania się i pozostawia suchą poświatę na skórze. Od rozświetlacza wymagam żeby trzymał się miejsca, w którym zostanie nałożony i nie "wędrował" po twarzy oraz pięknego błysku. High Beam zdecydowanie spełnia te warunki. Pojemność 13 ml.
Cena: ok. 130zł
Dostępność: Sephora, Douglas, Allegro (uwaga na podróbki)





Paleta cieni do powiek Urban Decay NAKED

Patrząc po nazwach kosmetyków (NAKED, Orgasm) można by pomyśleć, że mam "zboczoną kosmetyczkę" :). Wracając do palety, zawiera 12  perłowych i matowych odcieni o bardzo ciekawych nazwach (gunmetal, creep, hustle, toasted, darkhorse, smog, half baked, buck, sidecar, naked, sin, virgin). Odcienie to zdecydowanie naturalne brązy, beże, złota i róże. Żadnych szalonych kolorów. Idealne za to na dzień, choć możliwe jest stworzenie makijażu wieczorowego z tą paletą. Cienie są bardzo trwałe i nie osypują się, a w połączeniu ze sławną bazą Urban Decay Primer Potion dołączaną do palety tworzą zestaw idealny. Nie ma szans aby makijaż w ciągu dnia się zważył, spłynął lub rozmazał. I o to chodzi! Nie muszę martwić się o poprawki w ciągu dnia. 12 odcieni pozwala na wyczarowanie setki różnych makijaży, więc codziennie możemy eksperymentować z nowymi połączeniami. Brązy i beże są kolorami neutralnymi, pasującymi prawie wszystkim kobietom dlatego paleta jest uważana za uniwersalną. Bardzo ładne i estetyczne opakowanie (chociaż można przyczepić się do welurowego obicia, które strasznie łapie kurz), zawiera lusterko i pędzelek. Dodatkowo dodawana jest miniaturowa wersja wspomnianej wcześniej bazy pod cienie (Primer Potion) lub dwustronnej kredki do oczu (zero-whiskey). Nie wiem czy w Polsce dostępna jest w Sephorze, jeśli nie zawsze można sprawdzić allegro lub ebay.
Cena: 49$, w Polsce ok 200zł
Dostępność: Sephora lub Allegro










                                        
                                                                                                                                                                        Tusz do rzęs My Secret eXtra lash mascara

Kiedyś jak byłam młodsza i miałam naście lat ubzdurałam sobie, że tylko Maybelline ma dobre tusze do rzęs. Dzisiaj z perspektywy czasu uważam, że właśnie ta marka ma teraz jedne z gorszych  tuszy. Dla mnie maskara to kosmetyk nr 1. Gdyby ktoś zapytał mnie bez czego nie wyszłabym z domu odpowiedziałabym, że bez umalowanych rzęs. Mogę zrezygnować z podkładu, różu ale nie tuszu. W mojej ocenie to właśnie wytuszowane rzęsy "robią różnicę". Będąc na studiach i nie mając za wiele pieniędzy szukałam dobrego tuszu za rozsądną cenę. Przy którejś wizycie w Drogerii Natura znalazłam ten srebrny niepozorny tusz, ostatni na półce. Cena też zadowalająca więc wzięłam. Po powrocie do domu od razu wypróbowałam i co się okazało? HIT! ale żeby nie zapeszać potestowałam i stwierdziłam, że lepszego tuszu nigdy nie miałam. Świetna silikonowa szczoteczka (nie żadne wielkie szczoty czy okrągłe dziwactwa) wspaniale rozczesuje rzęsy. Odcień to głęboka czerń, która bardzo podbija kolor tęczówek. Na początku, gdy tusz jest świeży ma rzadszą konsystencję, powiedziałabym nawet żelową. Z czasem odrobinę! gęstnieje ale nie wysycha. Nie tworzy ŻADNYCH gródek, po prostu pokrywa rzęsy żelową konsystencją po sam czubek nieznacznie je wydłużając i pogrubiając. Nie oczekuję  efektu sztucznych rzęs, tylko ładnie rozdzielonych, czarnych i pogrubionych - a takie ten tusz zapewnia. Na dodatek jest śmiesznie tani i szalenie wydajny, mnie starcza nawet na ok 4-5 miesięcy codziennego użytku (górne i dolne rzęsy). Miałam już kilkanaście opakowań i nie szukam nowego. Jestem mu wierna po wsze czasy. Jeśli jeszcze nie próbowałyście gorąco polecam. Fantastyczny!
Cena: ok 9zł
Dostępność: Drogerie Natura










                                                                                                                                                                                       Płynny eyeliner Essence

Eyelinerów kupiłam w swoim życiu kilka - w żelu, kałamarzu, słoiczku, pisaku. Szukałam tego idealnego, który zrobi wymarzoną kreskę. Przed którymś wyjazdem chciałam kupić mały eyeliner, który będzie łatwy w obsłudze. Ten ma stosunkowo gruby pędzelek, w porównaniu do wcześniejszych jakie posiadałam. Obawiałam się czy kreska, którą nim zrobię będzie mi odpowiadać. Ale jest na prawdę niezły. Ma płynną konsystencję, która szybko zasycha i nie robi "skorupy" na oku (a potem pęka w ciągu dnia). Jest bajecznie łatwy w obsłudze, kreskę zrobiłam w niecałą minutę, decydując o grubości. Oczywiście trzeba wprawy i trochę treningów żeby wykonać ją perfekcyjnie - ale umówmy się praktyka czyni mistrza. Zapewniam, że z tym linerem jest to jeszcze prostsze. Kupiłam go na wyjazd 3-miesięczny a mam do dnia dzisiejszego. Nie wysechł i wciąż jest dobry. Mimo, że nie rozmazuje się w ciągu dnia jest bardzo łatwy do usunięcia każdym płynem do demakijażu. 
Cena: 10-11zł
Dostępność: Drogerie Natura





Masełko do ust Revlon Colorburst

Nie jestem fanką mazideł do ust. Kiedyś kupowałam sporo błyszczyków ale zawsze użyłam kilka razy i lądowały w toaletce. Błyszczyki mi nie przeszkadzają o ile nie są mega tłuste i wszystko się do nich lepi a po jakimś czasie zwykle zbierają się w kącikach ust i zaczyna to wyglądać nieestetycznie. Szminki z kolei mają łatwość do rozmazywania się i blaknięcia. Jeśli już maluję usta to tylko przed wyjściem z domu, później nie poprawiam w ciągu dnia. Dlatego rozwiązanie masełka do ust jest dla mnie zbawienne. To połączenie balsamu do ust z odrobiną koloru. Natłuszcza, nawilża i lekko zabarwia usta. Nie pozostawia tłustej konsystencji chociaż lekko nabłyszcza. Po jakimś czasie nie zbiera się w kącikach ust ale zwyczajnie znika. Mam masełko w odcieniu creamsicle. To pomarańczowo-brzoskwiniowy kolor, bez żadnych drobinek. Na ustach jest półtransparenty.
Cena: ok 30zł
Dostępność: Super-Pharm, allegro, drogerie internetowe











3 komentarze:

  1. też mam swoje must-have kosmetyczne, najdłużej szukałam podkładu :) i powiem, że odkąd zaczęłam używać minerałów, nie zamieniłabym ich na żaden płynny podkład, nie wyobrażam sobie już nakładania mazideł na twarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ale mnie zaskoczyłaś, nie wiedziałam, że istnieje coś takiego, jak masełko do ust! Też nie lubię lepiących się błyszczyków, ale takie coś na pewno wypróbuję, jak znajdę :) dziękuję za info :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo fajne, polecam :) z tego co widziałam w drogerii sporo zaczyna się ich pojawiać i tych tańszych i tych droższych więc na pewno coś znajdziesz :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...